Cały dzień z nieba cieknie woda, strasznie dużo.. A słońce pojawiło sie na chwilę – dwa albo trzy razy. Na kilka sekund dosłownie. Szkoda, bo góry piękne i widoki też.. Chyba… bo nie widać tych widoków bo mży i chmury wiszą nisko i wszystko zasłaniają..
Kilka razy udało nam się wyjsć z samochodu i troche przejść.. Mam nadzieję, że kiedy tu wrócimy w maju pogoda będzie już mniej zimowa..
I tak , kiedy tylko przestawało na chwilę padać, wyskakiwaliśmy z samochodu i robiliśmy zdjęcia wszystkiemu co było pod ręką i obiektywem..
Starej stacji benzynowej:
Drzewom fantazyjnie i porośniętym mchem o takim:
I takim:
Wezbranym potokom
Sobie i tabliczkom informacyjnym
Domkom, domeczkom, ulicom i uliczkom.
Tym co im zawsze pod wiatr i pod górę
A kiedy padało robiliśmy zdjęcia z samochodu
Albo chowaliśmy się w pubach
Village inn, Arrochar
Anchor inn, Garelochhead
The drover inn, Ardlui
(przepyszna sałatka z koziego sera I haggis, czyli kaszanka po szkocku. Tomek sie delektował 😉